1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berliner Zeitung: dlaczego Tusk mówi o epoce przedwojennej?

Anna Widzyk opracowanie
12 kwietnia 2024

Czy powinniśmy się obawiać kolejnej wojny w Europie – zastanawia się „Berliner Zeitung”, analizując wypowiedzi Alaksandra Łukaszenki i Donalda Tuska.

https://p.dw.com/p/4eh8D
Premier Donald Tusk
Premier Donald TuskZdjęcie: Nicolas Maeterlinck/BELGA/AFP/Getty Images

W trakcie niedawnej wizyty na poligonie w pobliżu granicy z Polską białoruski dyktator zwrócił się do swych generałów z pytaniem: „Czy nasi żołnierze teoretycznie mogliby zająć części Polski?” – zauważa niemiecki dziennik „Berliner Zeitung”. I przypomina, że krótko potem Alaksandr Łukaszenka udał się do Grodna, gdzie przekonywał o pokojowym nastawieniu Białorusinów, dodając jednak, że trzeba przygotować się na zagrożenia z Zachodu. „Przygotowujemy się do wojny, mówię o tym otwarcie. Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”.

„Geopolityczna pokojowa retoryka brzmi inaczej” – komentuje na łamach dziennika Nicolas Butylin. „Jednak taką retorykę, inwestycje w armię i wojskowo-logistyczne przygotowania ‚na coś nieprzewidywalnego' widać nie tylko na wschód od granic UE i NATO. Wobec rosyjskiego ataku na Ukrainę geograficzny sąsiad, Polska również intensywnie przygotowuje się na możliwe scenariusze wojenne. Co więcej, retoryka Donalda Tuska przypomina nawet retorykę Łukaszenki” – dodaje. Na dowód przytacza niedawne słowa polskiego premiera z wywiadu dla europejskich gazety: „Musimy mentalnie oswoić się z nadejściem nowej epoki. Epoki przedwojennej”.

Niegotowi do walki

Zdaniem autora „Tusk celowo używa słów o epoce przedwojennej” i ‚realnym zagrożeniu’”. „Kilka miesięcy po tym, jak prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że nie należy wykluczać wysłania wojsk lądowych państw NATO do Ukrainy, w społeczeństwach Europy Środkowej i Zachodniej euforia wobec inicjatywy Francji była ograniczona. Sondaże z ubiegłego roku wykazały, że tylko trzech na dziesięciu Niemców walczyłoby za swój kraj. Także we wschodnioeuropejskich krajach NATO liczba ta nie jest znacząco wyższa” – pisze Butylin.

Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka w towarzystwie oficerów lotnictwa w maju 2023 r.
Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka w towarzystwie oficerów lotnictwa w maju 2023 r.Zdjęcie: Belarus' Presidential Press Office/AP/dpa/picture alliance

„To pokazuje: Zwłaszcza młodzi ludzie w Europie nie są gotowi zasznurować wojskowych butów i pomaszerować na wschód, by ginąć w okopach pod ostrzałem artyleryjskim” – dodaje.

Ostrzeżenia przed wojną już nie robią wrażenia

Zdaniem autora mieszkańcy Warszawy czy Wilna przyzwyczaili się już do stwierdzeń, że Białoruś i Rosja są obecnie największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa od zakończenia II wojny światowej. Z kolei w Niemczech wojenna retoryka Łukaszenki czy rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa, że „bomby atomowe spadną na Berlin w ciągu kilku sekund”, nie wywołuje już niemal żadnej reakcji. „Nawet w Mińsku przeciętny mieszkaniec kręci głową bez zainteresowania, gdy słyszy w najlepszym czasie antenowym, że Polska, Litwa i Ukraina chcą podzielić Białoruś na trzy części” – pisze Butylin.

Ocenia on jednak, że „retorykę wojenną” należy ocenić krytycznie. „Czy takie wypowiedzi nie sugerują, że konflikt między NATO a sojuszem pod przywództwem Rosji jest nieunikniony? Co pozostało z dyplomacji? A może w końcu osuniemy się na kurs kolizyjny, a słowa Donalda Tuska o ‚erze przedwojennej’ potwierdzą się? Być może stanie się to tylko dlatego, że jedna ze stron przypadkowo eskaluje i nie będzie chciała stracić twarzy” – konkluduje dziennikarz „Berliner Zeitung”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>